Przypominamy. Egipskie ciemności w Jarosławiu trwają już dobrych kilka miesięcy i nie są wynikiem awarii, lecz wdrożonych oszczędności przez burmistrza Waldemara Palucha. W marcu tego roku padła decyzja o wyłączeniu co drugiej latarni w mieście. Wówczas miasto stworzyło specjalną ankietę dla mieszkańców, którzy mogli zdecydować, czy wolą wyłączenie oświetlenia miejskiego w godzinach od 23 do 5, czy też ograniczenie działania oświetlenia ulicznego w postaci wyłączenia co drugiej latarni. Większość wybrała drugą opcję, choć najpewniej woleliby na bezpieczeństwie nie oszczędzać wcale.
Temat wielokrotnie podejmowaliśmy, przypominając, że mieszkańcy wcale nie są zadowoleni z takiego pomysłu na oszczędzanie. Uważają, że władze oszczędności powinny zacząć od siebie, tym bardziej że ich wynagrodzenie wzrosło. W mediach społecznościowych wciąż trwa dyskusja na ten temat, internauci krytykują pomysł wyłączania latarni, a szczególnie w okresie zimowym.
Wychodząc naprzeciw mieszkańcom, włodarz wymyślił kolejną ankietę. Tym razem można było wybrać, które ulice pilnie powinny zostać doświetlone.
Po wstępnych analizach ankiety, w której wypowiedziało się 700 osób, doświetlona została: ul. Poniatowskiego, która była jedną z najczęściej zgłaszanych. Następnie światło przywrócono na ulicach: Lubelskiej, Pełkińskiej, Szczytniańskiej, Elektrownianej oraz przy wjeździe na os. Tysiąclecia.
Czy to rozwiązanie zadowoliło mieszkańców? Z maili, które otrzymała nasza redakcja wydaje się, że raczej nie.
- Miasto wydaje pieniądze, których rzekomo nie ma, na oświetlenie świąteczne rynku, czy na choinkę w centrum (u zbiegu dwóch rond na Placu Mickiewicza), podczas gdy są miejsca, gdzie jest naprawdę ciemno i niebezpiecznie – sygnalizują czytelnicy "Nowin".
Zresztą i sam Waldemar Paluch mierzy się z niemałą krytyką w mediach społecznościowych. Jarosławianie piszą, że cała ta sytuacja to jakieś nieporozumienie. Na oficjalnej stronie burmistrza na Facebooku zarzucają mu działanie przedwyborcze, tym bardziej, że poinformował ostatnio o promocyjnej cenie (1 zł) dla dzieci i młodzieży na lodowisko miejskie, które w ub. sezonie było zamknięte ze względu właśnie na oszczędności.
- Jest pan niesamowity. Najpierw pan zlecił wyłączenie latarni dla oszczędności, bez względu na bezpieczeństwo mieszkańców, żeby teraz przeprowadzić kolejne konsultacje i z troską o mieszkańców włączyć latarnie, które na pana polecenie zostały wyłączone. Pozostaje zapytać czy leci z nami pilot?
- Jaki jest sens marnowania środków na konsultacje i ankiety dotyczące włączenia oświetlenia w mieście, skoro wiadomo, że każdy będzie za włączeniem oświetlenia w mieście? To tak jakby zrobić rybom ankietę, czy są za wodą w rzece…
- Tragedia. Nic nie widać! Chociaż przejścia dla pieszych, żeby były jaśniejsze. A tu ciemność. Jaśniej świecą ozdoby świąteczne na latarniach i na moście!
- Szczerze mówiąc, chciałbym zrozumieć ten tok myślenia. Zaskakujące jest, że decyzje o bezpieczeństwie mieszkańców mają być oparte o ankiety, w dodatku internetowe. Liczba osób biorących udział w obydwu ankietach jest tak nieliczna, że nie powinny one być brane pod uwagę.
- Rozważam, czy nie jest to sposób na wprowadzanie dziwnych decyzji pod pozorem woli społeczeństwa. Przykład: redukcja oświetlenia-ankieta 100 osób, a światła brak w całym mieście. Co do oszczędności, to zupełna racja powinny zacząć się od władz, nie od mieszkańców.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
