Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak Magdalena przyprowadziła Mikołaja do Domu Dziecka „Hanka” w Dębicy

Sylwia Łabuz
Z inicjatywy Magdaleny Wojnarowskiej podopieczni Domu Dziecka „Hanka” w Dębicy od 6 lat otrzymują prezenty i, co najważniejsze, chwile radości
Z inicjatywy Magdaleny Wojnarowskiej podopieczni Domu Dziecka „Hanka” w Dębicy od 6 lat otrzymują prezenty i, co najważniejsze, chwile radości Magdalena Wojnarowska
To już 6. edycja świątecznej zbiórki dla Domu Dziecka „Hanka” w Dębicy, organizowanej przez, pochodzącą z Pustkowa-Osiedla, Magdalenę Wojnarowską. Choć dziewczyna mieszka w Krakowie, wciąż pamięta o podopiecznych dębickiej placówki. Chciałaby też pomagać doświadczonym przez los dzieciom budować lepszą przyszłość.

Pomysł obdarowywania dzieci zrodził się w jej domu podczas świąt, kiedy całą rodziną zdecydowali, że czas zakończyć wręczanie sobie prezentów. Wtedy Magda postanowiła, że może dać coś od siebie tym, którzy mają w życiu gorzej. Wspomina, że z 50 złotych, które dostała od babci, skomponowała pierwszą paczkę dla Domu Dziecka „Hanka” w Dębicy. W następnym roku do akcji dołączyła jej rodzina.

Kolejne święta przyniosły mobilizację znajomych, do których wiadomość dotarła poprzez media społecznościowe. To pozwoliło zrealizować świąteczną zbiórkę już na większą skalę. W kolejnych latach przybywało osób chętnych do pomocy, a efekty zaskoczyły samą organizatorkę.

- Nie sądziłam, że z tak malutkiej akcji, organizowanej z własnych kieszonkowych w szkole średniej, przerodzi się to w przedsięwzięcie, które na ten moment angażuje już dwa województwa

- przyznaje Magdalena Wojnarowska.

Ważni są ludzie. I ci obdarowywani, i ci, którzy obdarowują

Przez pierwsze lata Magda nie wiedziała, jak dzieci reagowały, gdy znajdowały prezenty. Zostawiała paczkę pod drzwiami ośrodka i uciekała, nie chcąc zdradzać swojej tożsamości. W końcu jednak, w obawie przed kradzieżą, zaczęła wręczać paczki osobiście. I stało się to już tradycją.

Magdalena wypowiada się o swojej działalności skromnie, nie jako o własnym sukcesie, ale wspólnym wysiłku ludzi dobrej woli.

- Tutaj ważni są ludzie. I ci obdarowywani, i ci, którzy obdarowują. Nigdy tej akcji nie rozpatrywałam w kategorii czegoś „mojego”, ale to "nasz" projekt. Od samego początku mówię, że gdyby nie moi bliscy i przyjaciele: Michał, teraz jeszcze Ola, Magda, Ala, mój chłopak i wiele innych osób, ta akcja nie cieszyłaby się takim powodzeniem. Ten team, który co roku się powiększa, jest przykładem, że wystarczy jedynie znalezienie wspólnego mianownika i to będzie koło napędowe, które wcale nie potrzebuje większych nakładów finansowych, a jedynie dobrego serducha

- wyjaśnia organizatorka.

Akcja - reakcja. Nie szukamy poklasku, chcemy pomagać

Jak mówi Magda, ludzie różnie komentują akcję. - Zazwyczaj są to niezwykle pozytywne reakcje, ale znajdują się i tacy, co szukają ukrytego dna i niekiedy dopytują, dlaczego to właśnie te dzieci mają być obdarowane, a nie ktoś inny. Są też tacy, którzy myślą, że czerpiemy z tego bliżej nieokreślone korzyści, albo tacy, co uważają, że szukamy poklasku, żeby połechtać swojego ego, co jest kompletną bzdurą - wyjaśnia.

Ma nadzieję, że jedyną korzyścią, jaką wyniosą z tej pomocy, jest doświadczenie.
– Kontakt z tymi dziećmi i z ich bagażem przeżyć to prawdziwa szkoła życia. Chylę czoła przed opiekunami, którzy naprawdę mają utrudnione zadanie – założyć nie tylko własną rodzinę, ale także dać jej namiastkę innym – dodaje.

Przywrócić dzieciom namiastkę dzieciństwa

Co dalej? Plany pomocowe Magdy nie kończą się na doraźnej akcji raz w roku. Nie kończą się nawet na jej rodzinnym mieście. Dostrzega już kolejne placówki, potrzebujące wsparcia. Rozważa opcje długoterminowej pomocy.
- Są plany, aby podjąć jakąś inicjatywę obywatelską o zapewnienie tym dzieciom stałego kontaktu z psychologami, a nawet radcami prawnymi - zdradza.
Jej zdaniem, psychologia dziecięca i doradztwo prawne w Polsce są bardzo marginalizowane, w związku z czym należy wzmacniać poczucie świadomości, jakie przysługują im prawa i czego mogą się domagać, wchodząc w dorosłe życie.
Chciałaby, aby o akcji usłyszało jak najwięcej osób.

– Chodzi o przywrócenie dzieciom namiastki dzieciństwa, którego nie miały, a na które zasługiwały. Stworzenie im warunków do nauki, realizowania swoich pasji, żeby kiedyś nie musiały tułać się od kasy do kasy w urzędzie pracy, tylko mogły być wykształcone, świadome praw i własnej wartości. Bo tu o to chodzi – mamy zbudować im lepszą przyszłość

- wyjaśnia.
O tym, jak bardzo zależy jej na losie tych dzieci, może świadczyć fakt, że do dziś utrzymuje kontakty z tymi, które wróciły do swoich domów.
- Interesuje mnie ich edukacja, pierwsze nastoletnie rozterki i to, jak układają się ich stosunki z rodzicami. Po prostu czuję wewnętrzną potrzebę pomocy im – mówi. Dodaje też, że sama była buntowniczym dzieckiem w pewnym okresie i wie, jakiego wsparcia wtedy oczekiwała.
- Teraz one potrzebują tego samego i wydaje mi się, że możemy im to dać - podsumowuje.

Wciąż istnieje możliwość dołączenia do akcji. Paczki będą zbierane do 18 grudnia. Wystarczy napisać do Magdy.


ZOBACZ TEŻ: Nietypowy pojemnik na nakrętki w Sarzynie w ramach pomocy dla chorej 9-letniej Julki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na debica.naszemiasto.pl Nasze Miasto