Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dorosła Julia Wróblewska płaci za swoje dziecięce sukcesy

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Jej kariera mogłaby się wydawać spełnionym marzeniem. Zaczęła występować przed kamerą mając sześć lat. Potem były kolejne filmy, seriale i programy. Niestety: dwa lata temu przeżyła poważne załamanie nerwowe i do dziś leczy się psychiatrycznie.

Kilka dni temu internet obiegła wiadomość, że Julia Wróblewska ma nowego chłopaka. Najpierw aktorka umieściła na Instagramie graść zdjęć z młodym przystojniakiem. Potem opowiedziała w „Fakcie”, że spotykają się już trzy miesiące, a teraz, ze względu na domową izolację, pomieszkują już nawet ze sobą razem. Chłopak ma na imię Krzysztof i studiuje turystykę. Co ciekawe – celebrytka i jej nowy partner chodzili razem do podstawówki. Po latach wpadli na siebie ponownie za sprawą przyjaciółki Julii. Teraz Krzysztofa czeka poważna próba uczuć.

- Nie szukałam miłości. A jeśli już szukałam w kimś jakiś cech, to tych, które on ma, czyli empatia, wyrozumiałość i cierpliwość. Nie jestem osobą, która czegokolwiek może wymagać, bo ja sama mam wiele wad i sama mam wiele cech, które są ciężkie i jestem bardzo trudną osobą. Zawsze jak zaczynam z kimś być, to go ostrzegam – podkreśla celebrytka w Plejadzie.

*
Julia od dziecka przejawiała artystyczne zainteresowania. Najpierw okazało się, że lubi rysować i malować. Zamiast ganiać z innymi dziećmi po podwórku, wolała siedzieć z kredkami nad kartką papieru i pokrywać ją różnymi wzorami. Wiele wskazywało więc, że będzie chciała dalej rozwijać tego rodzaju umiejętności. Wszystko zmieniło się jednak, kiedy pewnego dnia mama zabrała ją na aktorski casting.

- Jak jechałyśmy na próbne zdjęcia do „Tylko mnie kochaj”, to mama powiedziała, że pewnie wybiorą dziewczynkę z branży filmowej. A my stracimy tylko dużo czasu, bo przecież tego dnia mama miała tyle do zrobienia, jak choćby mycie okien. Za to ciocia Agnieszka nie dawała za wygraną, ciągle dzwoniła do mamy i pytała, czy jedzie ze mną. Bo jak nie, to ona chciała ze mną pojechać autobusem... Ciocia nie ma auta, a do tego studia nie było blisko z naszego domu – opowiadała potem w „Gali”.

Reżyserzy castingu od razu zachwycili się małą Julią: miała niewiele ponad sześć lat, a umiała czytać i w mig nauczyła się całej kartki tekstu. Do tego emanowała wyjątkowym wdziękiem – więc podbiła serca wszystkich pracujących przy castingu. Gorzej wypadła konfrontacja dziewczynki z jej przyszłym partnerem w filmie. Zabrano ją na plan „Kryminalnych”, a tam Maciej Zakościelny biegał, krzyczał i strzelał, co sprawiło, że Julia wystraszyła się aktora. Ten wiedział jednak jak sobie poradzić: kupił jej gofry i zdobył sympatię Julii.

*
Kiedy „Tylko mnie kochaj” wszedł na ekrany kin, zaczęło się prawdziwe szaleństwo. Dziewczynka brała udział we wszystkich premierach filmu razem z dorosłymi aktorami i mówiła wszem i wobec, że jest „gwiazdą”. I w szkole rzeczywiście tak ją traktowano: inne dzieci z piskiem rzucały się na nią, chcąc ją tylko dotknąć. Nie mogła spokojnie przejść korytarzem, nauczyciele musieli więc zamykać ją na przerwy w klasie. Mało tego: potem musiała przychodzić do szkoły pół godziny wcześniej i zostawać pół godziny po lekcjach, żeby uniknąć szarpaniny.

- Popularność spadła na nas tak niespodziewanie, że nie wiedziałyśmy, jak dać sobie z nią radę. Medialny szum był ogromny. Julia przestała nawet wychodzić z domu. Sama chodziłam po zakupy, itd. Wtedy powiedziałam do niej: „Juleńka, zrezygnujmy z tego. Nie będziemy już przyjmowały kolejnych propozycji”. Ona miała wtedy siedem lat. Najpierw się popłakała, a potem odparła: „Mama, ja to kocham, ale nie lubię tych tłumów, które mnie otaczają” – opowiadała w „Gali” matka dziewczynki, Anna Wróblewska.

Popularność Julii nie pozostała oczywiście bez wpływu na jej relacje z nauczycielami. Tutaj było różnie. Jedni nic sobie z tego nie robili, a drudzy - częściej ją przepytywali, jakby chcąc udowodnić, że nic nie umie. Na pewno nigdy nie była z tego powodu przez nich faworyzowana, a raczej wręcz przeciwnie - była traktowana ostrzej. Mimo to uczyła się pilnie – i z powodzeniem pokonywała kolejne etapy edukacji.

*
Ponieważ dziewczynka nie chciała zrezygnować z aktorstwa, rodzice spełniali jej pragnienie. W efekcie zaczęła się regularnie pojawiać na dużym i małym ekranie. Zaliczyła role w „Listach do M.” i „Och Karol 2” oraz w „Magdzie M.” i „Rodzinie zastępczej”. Mając dziewięć lat dołączyła do stałej obsady „M jak miłość”. To oznaczało, że zaczęła regularnie zarabiać. Rodzice nigdy jednak nie rozmawiali z nią o pieniądzach i odkładali honoraria córki na bankowym koncie, do którego dostała dostęp dopiero, gdy dorosła.

- Na planie „M jak miłość” dostałam ksywkę „Fontanna”, bo tak często płaczę. Nie mam problemu z tym, żeby zalać się łzami, gorzej z tym, żeby je zatrzymać. Jestem wrażliwa i gdy gram scenę, w której dowiaduję się, że mój serialowy tata wylądował w szpitalu, wyobrażam sobie, co bym czuła, gdyby to stało się naprawdę. Momentalnie płaczę i to trwa kilka godzin. Później taka zaryczana i z bolącą głową wracam do domu – śmieje się w Plejadzie.

Filmowe i serialowe występy dały Julii ogromną rozpoznawalność. Posypały się więc zaproszenia do celebryckich programów telewizyjnych. W efekcie zobaczyliśmy ją w „Celebrity Splash!”, „Tańcu z gwiazdami” i „Agent – Gwiazdy”. Julia najlepsze wspomnienia zachowała z tego drugiego. Pod okiem profesjonalnego tancerza, Jana Klimenta, rozkwitła na oczach widzów, zamieniając się z żywiołowej nastolatki w świadomą swego ciała młodą kobietę.

*
Niestety: Julii z czasem przyszło zapłacić za swą sławę wysoką cenę. Ponieważ wszystkim jej poczynaniom bacznie przyglądały się media, każde głupstwo na które sobie pozwoliła, było rozdmuchiwane do rozmiarów skandalu. Dziewczyna starała się mimo to żyć normalnie – zdała maturę i dostała się na iberystykę. Nie ominął jej jednak internetowy hejt, który wywarł ogromny wpływ na jej psychikę. Wszystko to skumulowało się dwa lata temu i sprawiło, że Julia przeżyła poważne załamanie nerwowe.

- Śmiałam się z czegoś, co jest smutne, płakałam przy wesołych rzeczy, bałam się rzeczy komfortowych. W pewnym momencie sytuacja zrobiła się tak poważna, że trafiłam do psychiatry w ciężkim stanie i musiałam rozpocząć terapię i leki, bo inaczej bym sobie nie poradziła. Byłam już osobą, która nie myślała samodzielnie – wyznaje w Plejadzie.

Dziś Julia oswaja swą chorobę poprzez media społecznościowe. Otwarcie opowiada w nich nie tylko o trwającej już drugi rok psychoterapii, ale też o zażywanych lekach antydepresyjnych. W ten sposób chce również pomóc innym z podobnymi problemami, uświadamiając im, że nie powinni się wstydzić swych zaburzeń i śmiało korzystać z pomocy profesjonalistów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dorosła Julia Wróblewska płaci za swoje dziecięce sukcesy - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto