Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Artur Ligęska nie żyje. Znany trener personalny fitness pochodził z Lubziny na Podkarpaciu

Monika Sroczyńska
Monika Sroczyńska
Facebook / Publiczny profil Artura Ligęski
Smutną wiadomość przekazał w środę popołudniu portal Interia.pl, który potwierdził te doniesienia u osoby z bliskiego otoczenia Artura Ligęski. Okoliczności śmierci, pochodzącego z Lubziny koło Dębicy, trenera fitness nie są na razie znane.

Artur Ligęska, biznesmen i trener personalny, z ugruntowaną pozycją i nazwiskiem w branży, zaistniał w szerokiej świadomości Polaków wskutek dramatycznych wydarzeń, jakich doświadczył na przełomie 2018 i 2019 roku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Miał marzenia i potrafił o nie walczyć

Zanim tam trafił, a później doświadczył tortur i więzienia, Artur Ligęska był gwiazdą polskiej sceny fitness. Szybko rozwinął sieć klubów w całej Polsce, m.in. w swojej rodzinnej Dębicy na Podkarpaciu. Zawodowo się rozwijał, dobrze wiodło mu się także finansowo. Realizował marzenia, a sukcesu jaki odniósł w tak młodym wieku, mógł mu pozazdrościć niejeden rówieśnik.

PRZECZYTAJ TEŻ: Artur Ligęska napisał książkę o piekle w arabskim więzieniu. Miłość szejka prawdziwym powodem aresztowania

- W liceum chodził do klasy największych kujonów. Ale sama wiedza mu nie wystarczała, to był człowiek pełen pasji i pozytywnej energii. Tytan pracy. Mimo tego co osiągnął, zawsze był otwartym na drugiego człowieka zwyczajnym kolegą z sąsiedztwa - podkreśla Agata, która znała Artura nie tylko jako popularnego trenera fitness, ale też jako skromnego i wrażliwego chłopaka z Podkarpacia.

Artur miał marzenia i potrafił o nie walczyć. Ale ten sukces, który osiągnął dzięki swojej ciężkiej pracy, poza ogromną radością i zawodową satysfakcją, stał się dla niego swego rodzaju przekleństwem. Czasem zbyt łatwo ufał ludziom, niekoniecznie właściwym, być może to mu zaszkodziło w którymś momencie

– stwierdza koleżanka Artura, jeszcze z czasów liceum.

Bowiem równie szybko jak sukces, pojawiły się problemy - choroba, nałóg, do tego długi, które trzeba było spłacić. Szybko stracił to, co budował przez wiele lat.

Okazje

Skazany na dożywocie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich

Nadzieją na rozwiązanie dotychczasowych trudności stał się wyjazd do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Znajomy ze studiów zaproponował mu pracę w Dubaju. Miał szansę stanąć na nogi, spłacić długi i rozpocząć nowe życie.

Jako trener personalny VIP znalazł się w środowisku wyższych sfer. Tak poznał syna wpływowego szejka. Choć dla Polaka była to zwykła męska przyjaźń, to u młodego księcia przerodziła się w chorobliwą obsesję.

Artur szukał też pracy poza ZEA i szybko znalazł prestiżowy angaż w Londynie. W kwietniu 2018 roku, kiedy udał się na lotnisko, został zawrócony, a po kilku godzinach zatrzymany pod zarzutem posiadania narkotyków. Dowodów nie znaleziono, winy mu nie udowodniono, mimo to Artur Ligęska został skazany na dożywocie. Była to – jak później opowiadał - cena za odrzuconą miłość.

W sprawę jego uwolnienia zaangażowanych było wiele osób, m.in. europosłanka Koalicji Obywatelskiej Elżbieta Łukaciejewska, która wysłała oficjalne pisma m.in. do prezydenta, premiera i ministra sprawiedliwości Zjednoczpnych Emiratów Arabskich oraz ówczesny minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz.

Przez osiem miesięcy przetrzymywany w izolatce, w warunkach niehumanitarnych nawet dla zwierząt, spisywał notatki, z nadzieją że uda mu się wrócić do cywilizowanego świata. Na bazie tych zapisów powstała jedna z jego książek.

Ostatecznie Artur Ligęska opuścił więzienie w ZEA 9 maja 2019 r., po 13 miesiącach spędzonych w celi, dzięki bezpośredniej interwencji następcy tronu emiratu Abu Zabi, szejka Muhammada ibn Zajeda an-Nahajana, który apelował o umożliwienie Polakowi powrotu do domu.

Niespełna trzy tygodnie temu, na swoim publicznym profilu Artur Ligęska- Pamiętnik więzienny zamieścił zdjęcie ze swoich „drugich urodzin”, w rocznicę uwolnienia z arabskiej niewoli.

Jego ostatni wpis na FB wrzucony 19 maja brzmiał: Europarlament w specjalnym liście zaapelował do najważniejszych polityków Europy o baczne obserwowanie sytuacji łamania praw człowieka w Emiratach Arabskich. Jestem wdzięczny Europarlamentowi za zwrócenie uwagi na więźniów politycznych, w tym Ahmeda Mansour oraz potwierdzenie tortur na mojej osobie...

Tydzień później jego ciało znaleziono w jednym mieszkań w Amsterdamie.
Swoją historię i pobyt w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Artur Ligęska opisał w dwóch książkach: "Inna miłość szejka" i "Pamiętnik więzienny".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Artur Ligęska nie żyje. Znany trener personalny fitness pochodził z Lubziny na Podkarpaciu - Nowiny

Wróć na debica.naszemiasto.pl Nasze Miasto