Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W świecie online co dwa lata jest rewolucja

Tomasz Nowak
Paweł Kozak-Raszkowski odniósł sukces na rynku gier dla dzieci, gdy ten był prawdziwą żyłą złota
Paweł Kozak-Raszkowski odniósł sukces na rynku gier dla dzieci, gdy ten był prawdziwą żyłą złota Fot. Piotr Smoliński
Sukces odniosą ci, którzy szybko wskoczą na nową falę. – W Polsce mało jest profesjonalnych, ale tanich dostawców usług marketingu internetowego, którzy mogliby doradzić startującemu przedsiębiorcy. Takich specjalistów mają duże firmy, ale do kogo mógłby pójść po radę właściciel małego biznesu? – mówi Paweł Kozak-Raszkowski, twórca gier dla dzieci na Androida, które podbiły rynek. Firma Google chce to zmienić. Dzięki Internetowym Rewolucjom.

Zlokalizowane na warszawskim Powiślu biuro, w którym Paweł Kozak-Raszkowski projektuje gry, które łącznie pobrano już 3,5 miliona razy, bardziej przypomina galerię sztuki niż pracownię programisty. Obrazy na białych ścianach, wielkie okna i dużo światła sprawiają, że przedmioty w pomieszczeniu można wziąć za eksponaty. Za biurkiem nie siedzi jednak ani pan w koszuli w kratę i okularach, ani ktoś wyglądający jak kustosz. Raczej surfer. Albo Daario Naharis. Artysta?

– Muszę wyglądać trochę jak artysta, bo lubię myśleć o swoich grach jak o dziełach sztuki – śmieje się Kozak-Raszkowski, tłumacząc w ten sam sposób panujący na biurku „artystyczny nieład”. – Przy tworzeniu moich gier bazowałem na tym, co się działo danego dnia wokół mnie, na przypuszczeniach, co może spodobać się moim dzieciom. Cieszę się, że te gry tworzyłem sam i nie patrzyłem na to, co robi konkurencja – dodaje.

Sprawdź też: Certyfikat Google czeka na Ciebie. Otworzy Ci niejedne drzwi

Jak opowiada, dwa i pół roku temu wpadł na pomysł zrobienia gry na telefon dla swojej niespełna dwuletniej wtedy córki. – To były odgłosy zwierząt. Były pokazane w formie zdjęć, po stuknięciu w ekran wydawały dźwięki. Tylko ona w nią grała –_uśmiecha się Kozak-Raszkowski.

Przy trzeciej z kolei zrobionej przez niego grze stało się coś niespodziewanego. – Dla mojego siostrzeńca Olafa zrobiłem wyścigi samochodów. Bardzo mu się spodobały. Następnego dnia rano patrzę w statystyki pobrań gry – tysiąc. Następnego dnia dwa–trzy tysiące – wspomina. Jak przyznaje, programowania uczył się wcześniej sam przez pół roku, a gry robił późnymi wieczorami. Choć podejrzewał, że można na nich nieźle zarobić, rzeczywistość przerosła jego oczekiwania.

– Umysł dziecka dla dorosłych jest nieodgadniony – mówi, pokazując grę, która zmieniła jego życie. – Dziwi mnie, że nikt wcześniej nie wpadł na pomysł, żeby zrobić taką grę. Obserwując moją córkę i siostrzeńca, zobaczyłem, jak zachowują się, patrząc w ekran, jak reagują, w co klikają – opowiada, przy akompaniamencie ryku silnika i dźwięku klaksonu, wyprzedzając (stuknięciami palca w ekran telefonu) czarnym sedanem ciężarówkę. – Wydaje się to bardzo proste, ale rynek gier dziecięcych był w pewnym momencie jak żyła złota. Stało się to, gdy rodzice przekonali się, że dzieci kochają komórki i tablety i można je w ten sposób łatwo „uciszyć” – tłumaczy, mając na myśli rok 2014, kiedy po pół roku uczenia się samemu programowania w Javie zaczął robić proste gry.

– Byłem średnim programistą i jeszcze bardziej średnim menedżerem, a jednak mi się udało – przyznaje szczerze, podkreślając jednocześnie, że wtedy nie do końca zdawał sobie sprawę, co osiągnął. – Sukces zahamował moje działania, bo zacząłem się skupiać na statystykach – patrzyłem na nie po dwie godziny dziennie. Potem zadzwonili do mnie specjaliści z Google. Zaprosili mnie do swojej siedziby, żeby podpowiedzieć, co jeszcze mogę zrobić lepiej. To było dosłownie kilka wskazówek, głównie technicznych. Po tej wizycie liczba pobrań wzrosła jeszcze o 60 proc. – wspomina.

– Pozwoliło mi to trochę bezpieczniej patrzeć w przyszłość i podejmować większe ryzyko, i być względnie spokojnym o finanse – mówi, dodając, że już miesiąc później wynajął biuro i zatrudnił osiem osób, głównie programistów. – Był czas, że robiliśmy jedną grę dziennie – wspomina okres najbardziej wytężonej pracy.

Jakie rady ma dla osób, które chcą spróbować swoich sił w online’owym świecie? – Warto zdawać sobie sprawę, że jeśli jest coś natychmiastowym hitem, to on nie będzie się utrzymywał długo. Osiągając sukces, już trzeba się rozglądać za czymś nowym. Rok, maksymalnie dwa lata – w tym czasie trzeba wykorzystać maksymalnie boom, a w międzyczasie rozglądać się za czymś nowym – poleca Paweł Kozak-Rasz­kow­ski. Jak twierdzi, w świecie online co dwa lata otwiera się jakaś nowa, wielka możliwość. Na przykład YouTube.

– Kiedy powstawał dekadę temu, był kameralny, teraz miliony ludzi z niego żyją. Przez to też zaczynać karierę na YouTubie może być trudno – konkurencja jest bowiem ogromna. Z drugiej strony, jeżeli ktoś ma studio, jakieś umiejętności, talent muzyczny, umie nagrywać, może powalczyć. Jeszcze dwa lata temu wystarczyło nagrywać swoje dziecko w sklepie z zabawkami i to już był hit. To samo było z Androidem, miliardem użytkowników i otwartym rynkiem aplikacji. To było nowe pole do zagospodarowania – przekonuje. Jego zdaniem, kto tuż po pojawieniu się tego systemu operacyjnego zaczął na niego „stawiać”, miał ogromne szanse powodzenia. – Pojawia się nowy trend i trzeba go zagospodarować: wszyscy są wtedy równi. Kto ma umiejętności szybszej adaptacji, ten odniesie sukces – podkreśla.

Jak mówi Kozak-Rasz­kowski, w „tradycyjnym” internecie przebijać się jest trudno. – Ludzie teraz inaczej używają inter­netu, głównie mobilnie. W tym tradycyjnym internecie prawie wszystko już jest: są sklepy, Facebook, wyszukiwarka... Trend mobilny już się nie odwróci – prędzej tradycyjny inter­net powoli będzie odchodził do lamusa – przewiduje.

Gotowego przepisu na sukces jednak nie ma, a pomysł, dzięki któremu on wypłynął, już nie zadziała. Wielu ludzi zorientowało się, że nie jest trudno robić proste gry dla dzieci, do tego włączyły się też w to wielkie koncerny, które mają nieporównywalne możliwości finansowe, w efekcie czego na rynku jest bardzo dużo dobrych gier, z którymi trudno konkurować. – Nie chciałbym, żeby ludzie, patrząc na mój przykład, pomyśleli sobie: „teraz będę robił gry dla dzieci”. Wielu moich znajomych pomyślało, że „skoro to jest takie proste, to też spróbuję”. Ale nikomu się nie udało. Po prostu boom na gry dla dzieci już minął. Teraz można odnieść sukces, wymyślając coś innego. Nie wiem co, ale to musi być coś świeżego – podsumowuje. Jak przekonuje, sam stara się cały czas szukać nowych fal. Jak surfer. Ą

Szkolenia dla studentów
a W ramach programu edukacyjnego Internetowe Rewolucje Googleudostępnia studentom internetowe kursy online. Wystarczy zarejestrować się na stronie: g.co/InternetoweRewolucjeDlaStudenta.
Na zakończenie warsztatów uczestnicy mają możliwość zdobycia certyfikatu sygnowanego przez Google i IAB Europe.

Zapraszamy na warsztaty Internetowych Rewolucji. Najbliższe spotkania odbędą się w październiku.

Więcej informacji o warsztatach oraz rejestracja

Partnerem cyklu jest Google, organizator programu edukacyjnego Internetowe Rewolucje
g.co/InternetoweRewolucjeDlaStudenta

od 12 latprzemoc
Wideo

Akcja cyberpolicji z Gdańska: podejrzani oszukali 300 osób

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto