Nikt nie chce Rekina. Syndyk kolejny raz próbuje go sprzedać

Sąd ogłosił upadłość likwidacyjną Rekina pod koniec 2012 roku. Firma zajmowała się przez kilkanaście lat przetwórstwem rybnym. W ostatnich miesiącach swojej działalności zatrudniała ponad 130 osób z powiatów dębickiego i ropczycko-sędziszowskiego.Wszyscy pracownicy zostali zwolnieni. Gdy otrzymali zaległe wynagrodzenia, odszkodowania i odprawy, syndyk masy upadłościowej wszczął procedurę zmierzającą do sprzedaży majątku przedsiębiorstwa w całości.Odbyły się już dwa przetargi- Chciałbym, żeby na nowo ruszyła tutaj produkcja. Na dziś jest poważne zainteresowanie kupnem ze strony przedsiębiorcy z gminy Dębica oraz dwóch innych z dalszych rejonów Polski. Rozmawiam też z firmami, które współpracowały z Rekinem, być może będą chciały poszerzyć swoją działalność o Paszczynę - mówił syndyk Wojciech Wąsik, kiedy kilka miesięcy temu ogłaszał pierwszy przetarg.Dziś nie kryje rozczarowania. - W dwóch przetargach nie znalazł się żaden chętny - informuje. - Być może jedną z przyczyn takiej sytuacji jest fakt, że część działki, na której znajduje się przedsiębiorstwo, należy do żony właściciela Rekina. Tę sprawę udało się już jednak rozwiązać. Otrzymałem od właścicielki pełnomocnictwo sprzedaży również jej części działki, która nie znajduje się w masie upadłościowej.Szuka kupców za granicąSyndyk informuje, że w trzecim przetargu cena Rekina została drastycznie obniżona. - Na dziś jest bardzo atrakcyjna, bo wynosi 2 mln zł, co stanowi około 50 procent oszacowanej wartości przedsiębiorstwa - podaje Wojciech Wąsik.Nadal ma ambicje sprzedaży przedsiębiorstwa w całości. - Staram się pozyskać potencjalnych kupców, między innymi za granicą - podkreśla syndyk. Przyznaje jednak, że jeśli kolejne próby nie powiodą się, wówczas zapadnie decyzja o wyprzedaniu majątku w częściach.